Cóż za satysfakcja. 9 rano a my jesteśmy przed katedrą. O dziwo, zamkniętą. W międzyczasie (o 12 jest msza dla pielgrzymów) poszliśmy po swoje campostelki (świadectwo przebycia pielgrzymki). Msza, zwiedzanie katedry, obiad, zakupy iii rozstajemy się... Czas wracać do Polski, więc wracamy do swoich "par" i idziemy na stopa. Tylko Pepsi i Lustro i jadą dalej do Fisterry na "koniec świata".